Szybko ruszyliśmy, okrążając parter, zanim weszliśmy na górę. Na końcu korytarza pojedyncze drzwi były zamknięte. Za nimi panowała cisza. Zapukaliśmy stanowczo. Żadnej odpowiedzi. Sekundę później usłyszeliśmy – pospieszny oddech, a potem metaliczny dźwięk otwieranego zamka. Drzwi zaskrzypiały i w progu stanął mężczyzna. Twarz miał bladą, ruchy sztywne.
Za nim, w słabym blasku lampki nocnej, stała kobieta. Jej dłonie ściskały coś blisko piersi.
