Moja teściowa zrobiła prawdziwą awanturę w moje urodziny z powodu drogiego prezentu dla mojego męża: musiałam ją postawić do pionu

Jej oskarżenia stawały się coraz głośniejsze, nazywając nas niewdzięcznymi, samolubnymi, bezwstydnymi. Cała sala ucichła; nikt nie odważył się wejść.

Nie mogłem już tego znieść. Zdjąłem pierścionek z palca i rzuciłem nim w nią.

„No dalej, udław się!” krzyknęłam. „Nie potrzebuję diamentu, żeby cokolwiek udowodnić. Mam męża, który naprawdę mnie kocha. Może dlatego jesteś taka zgorzkniała – nigdy nie zaznałaś prawdziwej miłości ani prawdziwych darów od mężczyzny. Tu nie chodzi o pieniądze – po prostu zżera cię żywcem zazdrość”.

Zapadła dusząca cisza. Twarz mojej teściowej poczerwieniała, gdy wybiegła, trzaskając za sobą drzwiami.

Usiadłam z powrotem, drżąc z wściekłości. Radość wieczoru zniknęła, zastąpiona gniewem i tępym bólem. I teraz wciąż zadaję sobie pytanie: czy posunęłam się za daleko? Czy powinnam była milczeć, zamiast zniżać się do jej poziomu?