Motocykliści znaleźli trójkę dzieci mieszkających w zapomnianym autobusie szkolnym za gigantycznym sklepem — a to, co wydarzyło się później, zmieniło wszystko

Wtedy je zobaczyliśmy – ślady na ramionach dziewczynki. Oznaki bólu, którego żadne dziecko nie powinno znosić. Na policzku dziecka widniało rozcięcie, na wpół zagojone i pokryte brudem. Pieluszka zwisała, zimna i przesiąknięta. Chłopiec miał na imię Max. Powiedział nam, że uciekli przed chłopakiem swojej matki, mężczyzną, który często je krzywdził. Ich matka zniknęła kilka tygodni temu i nigdy nie wróciła. Dzieci same przeżyły w tym autobusie.

Cicha decyzja

Nikt z nas się nie odezwał, ale ogień w naszych oczach mówił to samo: nie zostawimy ich tam. Owinąłem dziewczynkę kurtką. Tommy wziął na ręce niemowlę. Zabraliśmy je do naszego klubu. Niektórzy mogliby to nazwać lekkomyślnością. Ale wiedzieliśmy, że system czasami odsyła dzieci z powrotem w te same ramiona, które je zawiodły. Nie zamierzaliśmy ryzykować. Dopóki nie poznamy prawdy.