Pewnego dnia Don Pedro niespodziewanie przyjechał do miasta, aby odwiedzić parę.
Przyjechał starym autobusem i przywiózł w prezencie kilka kilogramów batatów i grejpfrutów ze swojego ogrodu.
Gdy tylko przyjechał, Maria wzruszyła się:
„Tato! Kiedy przyjechałeś? Dlaczego nie dałeś mi znać, żebym cię odebrał z dworca głównego?”
Uśmiechnął się życzliwie:
„Nie chciałem ci przeszkadzać, córko. Przywiozłem tylko kilka rzeczy z rancza, żebyś nie zapomniała smaku domu”.
Maria wzruszyła się do łez.
Ale Javier zareagował inaczej.
Siedział w salonie i patrzył w telefon komórkowy; widząc wchodzącego Don Pedra w znoszonym ubraniu i starych sandałach, zmarszczył brwi, powitał go chłodno i odwrócił się.
Podczas posiłku Don Pedro próbował porozmawiać z zięciem:
„Javier, jak tam w pracy? Czy to dla ciebie za ciężkie?”
Javier szybko zjadł trochę mięsa i odpowiedział krótko:
„To co zwykle”.
